Dnia trzeciego
Dnia trzeciego zajechałam na budowę (już nie na działkę) wcześnie, bo około 15.00, ale po ekipie moich budowniczych nie pozostał nawet siwy dym...
Mam nadzieję, że rano nie posypałam zbyt ostrych gromów na głowę wykonawcy i z tego powodu nie zszedł z inwestycji i ogólnie też;)
Spektakularnych postępów nie odnotowano...
Jeno rzuciły się w oczy zazbrojone i ręcznie zabetonowane podstawy słupów żelbetowych czyli, charakterystyczne dla Albatrosa, filary podcieni.
Przywędrowały też bloczki fundamentowe w ilości palet dziewięciu, ale murować się jakoś same nie chciały. A o ile mnie pamięć nie myli, na murowanie byliśmy dziś umówieni...
Kuchnia i salon dnia trzeciego:
Azyl dla autka, czyli garaż dnia trzeciego:
I nasz kącik wypoczynkowy, czyli podcień dnia trzeciego: