W grudniu po południu, czyli wizyta w PGNiG
Pojechała dziś inwestorka do opolskiego oddziału Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, coby podpisać umowę o przyłączenie do sieci gazowej...
Jako, że warunki techniczne przyłącza już od 3 tygodni spoczywały w budowlanej teczuszce, rankiem pobrała ze strony PGNiG formularz wniosku o zawarcie umowy, wypełniła całe 4 strony, profilaktycznie zabrała wszystkie dokumenty działki i budowy, aby 100 razy nie bujać się po mieście...
Odnalazła pokój na pięterku, gdzie pani urzędniczka z panem urzędnikiem przyjmują wnioski od ludu...
Jakież było zdziwienie pana urzędnika, który robiąc wieeeeeeeeeeeelkie oczy przeczytał ostentacyjnie wolno datę wykonania przyłącza, jaką inwestorka byłaby zainteresowana i samowolnie wpisała ją sobie we wniosku.
- "Coś tu pani napisała??? Sierpień 2016?"
- "No tak" - z oczywistą oczywistością potwierdziła inwestorka.
- "To nierealne" - odrzekł urzędnik
- "Wpisałam datę proponowaną, od kiedy chciałabym rozpocząć zużycie gazu, a jednocześnie dawać Państwu zarabiać" - odparła inwestorka.
- "Pani zdaje sobie sprawę, jak odległe są terminy realizacji przyłączy? Do 12 miesięcy..."
Inwestorka rażona perspektywą zimy spędzonej w nieogrzewanym domu została sprowadzona na ziemię z krainy marzeń...
- "Ale w drodze wyjątku napisać spróbuję do końca listopada 2016" - bezwzględny urzędnik zmienił się w łaskawcę...
Nie dość, że nie robią tego za darmo (2260 pln - opłata przyłączeniowa), to maniery rodem z poprzedniej epoki...
Z innych rzeczy i bardziej dynamicznych:
- na jutro sam z siebie, bez bicia zaanonsował się pan tynkarz zrobić tzw. przedmiar
i finalnie oszacować usługę.
- pan Krzysztof okienny powrócił z urlopu i jutro ma konkretnie określić termin montażu stolarki.
Zatem małymi kroczkami tuptamy do przodu:)