Czy zastrzelić wykonawcę?
Dnia dziesiątego mury znacznie wyrosły z sobotnich pączków.
Mimo to, inwestorka mało zawału nie dostała...
Podjeżdżam na budowę i już na pierwszy rzut oka widzę niezgodności z projektem:
1.) W tylnej ścianie garażu brak drzwi do kotłowni:(
2.) Na zachodniej ścianie kotłowni zamiast otworu na okno, otwór na drzwi:(
Pytam robotników, czy widzieli projekt?
Na co przestraszeni murarze po dłuższej chwili milczenia i wzajemnym spoglądaniu na siebie, że nie mają. Ale ponoć "szef był i powiedział im, że tak mają robić"...
Wobec tego jedno proste pytanie: Po cholerę w ogóle projekt?
Szef nie odbiera telefonu.
Wysłałam @ z materiałem dowodowym.
Ciekawe jak z tego wybrnie...
Może nie odbiera, bo pojechał wycinać otwór na drzwi w garażu i zamurowywać otwór na drzwi, który miał być otworem na okno...
Od razu kupić spluwę i przystawić do czaszki wykonawcy? Czy dać chłopu szansę?
Czy Wam też zdarzały się takie przygody?