Odbyłam dziś z panem wykonawcą (w skrócie PW) meeting podsumowujący jego możliwości cenowe i moje oczekiwania...
Spotkanie z serii: Uważaj kobieto (blondynko) - mogą Cię orżnąć.
W myśl szacunku ogólnego sprzed 2 miesięcy (po przekazanym na ręce PW szczegółowym zestawieniu materiałowym, rzutów, elewacji, wycen materiałów ze wszystkich możliwych opolskich i podopolskich hurtowni budowlanych) -czyli dosyć obszernego zestawu lektur, PW wycenił ogólnie koszt budowy SS0 z materiałem na 162.000 pln.
Dziś podczas spotkania (miałam nadzieję, że zwieńczonego podpisaniem umowy) pokazuje mi załącznik do niej z wartością 211.600 brutto.... Szok... Pierwotna wartość urosła o gigantyczne 31%...
Niby PW zapomniał o wysłanej wcześniej ofercie... (Przymrużenie oka...)
Po postraszeniu, że teraz będę musiała szybko wrócić do innych firm, skruszony PW uznał, że skoro kiedyś napisał 162.000 to niech będzie 162.000... (Nie ukrywam, że liczyłam na obniżenie tej ceny...)
Niestety ze względów formalnych umowy dziś nie podpisaliśmy.
Poza złą ceną w ofercie, PW nie sporządził szczegółowego zestawienia użytych materiałów.
Poprosiłam o konkretne marki, modele, indeksy. Im więcej szczegółów w umowie, tym mniejsze pole do ewentualnych konfliktów...
W efekcie spotkania - przemyciłam do zestawienia 3 droższe okna dachowe Velux do łazienek (drewniane z wodochronną powłoką polimerową zamiast standardowych plastików), w sumie o 600 zł droższą dachówkę Nibra F10 U czarna glazura, zamiast Nibra F10 U grafit i wynegocjowałam, że koszt zaplecza sanitarnego czyli wynajmu Toi-Toia nie będą spoczywały na moim portfelu.
Przygotuje się chłop porządnie do podpisania umowy, wysyłając mi kompletny i poprawny wzór do akceptacji, podjadę, podpiszę.
Tak sobie myślę, że gdybym ja tak traktowała swoich klientów, jakimi się opiekuję, (a dla mnie klient to partner biznesowy, a nie ofiara) obawiam się, iż nie miałabym żadnego...