Dnia 40-go, czyli taki bilans
Dżem Dobry po "latach":)
Jestem ten wpis winna przynajmniej 403 Osobom Obserwującym Pamiętniczek Z Budowy...
I jak się mieszka? - pytają Wtajemniczeni...
Parafrazując tytułową piosenkę z serialu... 40 dni minęło jak 1 dzień...
Mieszka się z pewnością inaczej:)
Przez pierwszych kilka dni, w przytłoczeniu poprzeprowadzkowym,nie byłam do końca przekonana: gorzej czy lepiej?
Od niedawna nabieram pewności w sądzie, że zdecydowanie lepiej:)
Że przestrzenniej już stwierdzono...
Poza tym : swobodniej, wygodniej, zdrowiej, może troszkę drożej (bo gaz nie jest tanim paliwem - pierwsza faktura prawie 1400 pln, druga 800 pln, bo już nie wszędzie można dojść z trampka i dochodzą koszty dojazdu do miasta, bo podatek od działki i domu jest "nieco" wyższy niż podatek od mieszkania w bloku)...
Uznaję, że moja decyzja o budowie domu była jednym z najodważniejszych,
ale i najlepszych wyborów życia.
Najmniejszych wątpliwości co do słuszności decyzji o przeprowadzce z osiedla na przedmieścia nie miały nasze zwierzaki:) Szczególnie pies Bernard do mieszkania w bloku pewnie by już nie wrócił...
Tutaj jest królem tarasu, na którym potrafi przedrzemać cały dzień.
Kot Ciciu Ciciowski (nie chcąc ryzykować spotkaniem z Bernardem),
stał się zaś kotem stołowym.
Nieodłącznym rekwizytem pani inwestor stał się w nowym domu odkurzacz... 62 metry powierzchni mieszkalnej na dole i 92 metry powierzchni mieszkalnej na górze plus 40 metrów pomieszczeń garażowo-kotłownianych fajnie mieć, ale stanowczo niefajnie sprzątać... W zasadzie całość prac konserwacyjnych na głowie, a raczej rękach, tej oto piszącej. Czasu wolnego brak.
Kiedyś Komuś powiedziałam: "Odwiedzę Cię, jak skończę wszystkie prace w domu"... Ktoś pocieszająco odparł: "Jak się ma dom, to praca nigdy się kończy"... I chyba tak jest... Jednak tyle w niej wysiłku, ile przyjemności... (Przynajmniej na chwilę obecną;))
Szczególnie brud się niesie, kiedy drogi lokalne pozostają w sferze marzeń...
Realny pejzaż sprzed rezydencji...
Trafnie skwitował sytuację kolega: "Widać, że już się wyprowadziłaś z miasta... Zawsze był wypucowany samochód, a teraz jak z rajdu Camel Trophy"...
Sporo problemów dostarcza także management śmieciowy...
W bloku wszyscy jak jeden mąż, w trosce o niższe koszta wywozu, deklarowali segregowanie śmieci, mimo że rzeczywistość była w 90 % przypadków odmienna... Nikt też nikogo nie rozliczał, ile śmieci generuje... Potrafiło się wychodzić do kontenera z 2 workami dziennie...
Wdrożenie segregacji w domu jednorodzinnym nie jest problemem, kłopot stanowi zmieszczenie się (szczególnie w zakresie pojemnika żółtego, do którego lądują i plastiki, i papiery, i metale) w przydzielonej objętości...
Otrzymać dodatkowe lub większe pojemniki owszem i można, ale ileż trzeba się w tej kwestii napisać do włodarzy miasta, naagrumentować, że popiół z kominka, że żwirek z kuwety, że dużo soków i wód mineralnych...
Mimo, że wynegocjowałam 2 pojemniki na odpady zmieszane i 2 razy większy niż ustawowy pojemnik żółty, trudno jest wytrzymać aż 2 tygodnie do kolejnego wywozu...
Istotnym jest także pilnowanie grafików wystawiania koszy...
Przegapisz termin i zaśmieciowani.pl....
Toteż taka rozpiska zawisła na wewnętrznej stronie drzwi śmieciowych...
Plusem jest za to wspomniana przestrzeń...
Praktycznie od pierwszych dni zaczęłam meblować wszystkie pomieszczenia,
niekoniecznie zgodnie z ich teoretycznym przeznaczeniem...
Np w kotłowni (w której kocioł kondensacyjny zajmuje 0,3 m2),
urządziłam spiżarnię (na czas wojennej zawieruchy;))...
Z dalszych refleksji...
Duże pozytywne zaskoczenie wywołał gres polerowany na podłodze wiatrołapu.
Pierwotnie spadły na mnie gromy z ust kilku osób, że wybiję sobie zęby lub będzie to jazda figurowa na lodzie... Nic z tych rzeczy! Świetnie się sprawuje i pod względem utrzymania czystości i pod względem zachowania bezpieczeństwa chodzenia... Idealnie równa, spolerowana powierzchnia sprawia, że nie widać kurzu i bardzo łatwo się myje. Jeżeli ktokolwiek ma dylematy, bez powodu!
Za to, dla odmiany, totalnym przekleństwem jest podłoga w gresie półpoler rektyfikowany w dużej łazience i kuchni... Widać każdą plamkę... A żeby zmyć, trzeba się naorać ostro mopem...
Pioruństwem w utrzymaniu czystości okazały się także drzwi...
DRE Premium w kolorze białym gładkim może i wyglądają ładnie - lekko optycznie i nowocześnie... Ale znać każdy palec, maźnięcie, nie mówiąc już o alei gwiazd z udziałem psich czy kocich łap...
Tak więc czyszczenie drzwi średnio co 2 dni odchodzi... Wiedząc to przed zakupem, dwa razy bym się zastanowiła nad wyborem białych gładkich drzwi... (Była jeszcze w białym kolorze okleina o strukturze drewna, jednak myślę, że tutaj może co prawda odcisków palców nie widać, ale wyczyszczenie brudu ze słojów drewna może być znacznie trudniejszym zadaniem....)
Ad. tematów łaziennych, dochodzi (choć w wielkich bólach) trzecia łazienka...
Kilka dni temu zmuszona byłam zmienić wykonawcę, bo poprzedni kleił płytki z zawrotną prędkością 2 kafle dziennie...
Na dziś dzień bliżej już niż dalej... Siku można zrobić, prysznic wziąć od biedy też...
Do skończenia sufit, oświetlenie, kabina i półeczka pod umywalkę.
Poza permanentnym myciem podłóg, polerowaniem okien, pucowaniem lakierowanych frontów kuchennych, pani inwestor pracuje w ogrodzie...
Zdecydowałam, że i ze względów ekonomicznych, i ze względu dążenia do satysfakcji z własnego dzieła, ogród wykonam własnoręcznie:)
Kiedy to tydzień czasu zajęło mi wykonanie rabaty przed domem, to rabata za domem (o powierzchni 65 m2) jest jeszcze w fazie tworzenia...
Panowie w dziale Ogród w lokalnym Leroy już mnie kojarzą i wiedzą, że jak przychodzę, to z pewnością po grys płukany grafitowy, którego prawie 2 tony przewiozłam już w bagażniku swojego auteczka:)
Na rabacie w stylu japońsko-prowansalskim przy tarasie zagościły (mam nadzieję, że na stałe): wierzba japońska hakuro nishiki, bukszpany kuliste, lawendy, forsycja, 2 odmiany azalii i hortensje bukietowe...
Mimo kilku trudów aklimatyzacyjnych, w domowym ognisku czujemy się już jak u siebie:)
Jednocześnie bez hałasów miasta, a zarazem na tyle blisko, by (przy dobrej przejezdności)
w 7 minut znaleźć się w centrum...
:)