Schody, meble, drabinki, kafle
Tyle się dzieje, że ja pierdziu...
Wpis "na kolanie" ze smartfona w pędzie...
Uno: SCHODY.
Schody powoli rosną...
Solidne, dębowe, bez odpustowych fajerwerków...
Nie będzie się wreszcie nosić betonu po panelach...
Jutro wjeżdża firma barierkowa na pomiar i do 2 tygodni klatka schodowa ma szanse być uważana za zamkniętą, czyli otwartą dla ludu. Czyli skończoną:)
Due: MEBLE.
Od początku tygodnia toczy się walka ze składaniem mebli... Tempo prac takie, że wychodzi średnio złożone 1 łóżko na 2 dni;) Gdybym wiedziała, że to taka dłubanina, zapłaciłabym w Agata Meble za dostawę z montażem (dopłata wyniosłaby około 800 zł, a dopasowywaniem elementów i elemencików martwiłby się montażysta).
Tre: DRABINKI
Hydraulik Krzysztof zwany Pączusiem, pomontował wczoraj drabinki łazienkowe.
Dziękuję Wszystkim, którzy doradzili zmianę białych na grafit.
Posłuchałam, nie żałuję:)
(1 sztukę białą kazałam z oszczędności zostawić do pralni, bo tańsza o 220 zł;)
we wszystkich łaźniach grafit)
Quattro: KAFELKOWANIE ŁAZIENKI DOLNEJ.
Niby powoli zwożę graty, myję okna, wieszam ciuchy w garderobach, ustawiam filiżanki w szafkach, a do wczoraj dolna łazienka w stanie surowym... Wg zapewnień wykonawcy, "Będzie skończona do poniedziałku"... Poniedziałków przede mną wiele...
O najbliższym chyba niestety mowa nie była, bo zabrakło 3 paczek płytek. Objechałam całe miasto - płytki na zamówienie... Dostawa we wtorek...
Efekt pracy 1 dnia: