Jest kuchnia - jest dom...
Mam takie zdanie: Jest kuchnia - jest dom...
Stosując tę dewizę, powoli zamyka się etap budowy, a rozpoczyna etap DOMU:)
(Z pewnym bólem to stwierdzam, bo bardzo polubiłam budować;))
Koleżanka mnie dziś zapytała: "To co ty, Karola, będziesz robić, kiedy skończysz budowę domu?"
Nie wiem... Może (korzystając ze zdobytych doświadczeń i wiedzy, zacznę budowę następnego?
Tymczasem....
Od rana montażyści ze studia kuchennego toczą dzielny bój z kuchnią:
(Nieskromnie powiem, że blaty w kolorze dębu antycznego wyglądają rewalacyjnie !:)
Łazienka Poli dochodzi:
Być może w piątek będzie można zrobić uroczyste pierwsze siku w domu:)
I na koniec pochwalę się swym doniosłym osiągnięciem negocjacyjnym:
(Wczorajsze szkolenie chyba nie poszło w las)
Udało mi się o 2 tygodnie przyspieszyć montaż drzwi wewnętrznych:) Pierwotnie zaplanowany termin z 27-28 lutego przesunął się na 13 i 15 lutego:) Hip,hip, hurra!!!