Wyjechali na wakacje...
"Wyjechali na wakacje..."
A de facto tylko na weekend...
I mieli (a de facto miała pani inwestor) nadzieję, że podczas tych 2 dni nieobecności robota śmignie, a efekty będą namacalne...
Jak to jest z nadzieją, wiadomo...
Za tydzień montaż kuchni - myślę sobie, wrócę, kuchnia będzie wykafelkowana, panele w salonie położone, położony kamień na schodach i przynajmniej jedna z trzech łazienek na gotowo...
Nic bardziej mylnego...
Pojechała na dłuższy weekend pani inwestor, niestety poinformowawszy o tym bobów, pojechał i z budowy Pan Wykończeniowy...
Kuchnia.
Patrzę i patrzę, a kafli coś nie widzę...
Cegiełka na klatce schodowej.
Zawrotne tempo: 3 rządki na 2 i pół dnia pracy...
Sypialnia.
Zamontowane listwy przypodłogowe - tym sposobem pomieszczenie gotowe.
Pracownia.
Jak wyżej. Jak wyżej.
Pokój na dole...
Panele, malowanie, tapeta, nawet listwy przypodłogowe... Tutaj bez uwag.
Podsumowanie: działalność 3 chłopa w czasie 2 i pół dnia pracy: 1 pokój od gruntowania do finału, listwy przy panelach w 2 pokojach i 3 rzędy cegiełki...
Szału nie ma...
Wyjeżdżasz inwestorze-poganiaczu, rozważnie operuj nadzieją w zakresie postępów prac na budowie:)