Wybruzdowana
Trochę mnie przytłacza tempo działania, a właściwie dłubania elektryka...
Pierwotnie rozmawialiśmy o tygodniu prac nad instalacją elektryczną i pochodnymi (antenową, internetową, wideofonową, alarmową, sterowania ogrodzeniem) oraz przygotowaniem rozdzielni. Chłop siedzi nad rozprowadzeniem instalacji półtora tygodnia i wspomina, że posiedzi jeszcze tydzień...
Czy u Was elektryka też szła w tak zatrważająco szybkim tempie?
Efekty siódmego dnia prac elektrycznych:
Sypialnia córki:
Kącik kanapowy w salonie:
Ściana RTV:
Sypialnia pani inwestorki:
Kuchnia:
Widoki na przyszłość:
Poganiam chłopa, ale efektów szczególnych nie ma...
Tymczasem:
- na czwartek (jeżeli będzie padać) zapowiedział się tynkarz
- na czwartek zapowiedział się hydraulik na 2 dni ostrego podkuwania rur i zabudowy stelaży geberitów
- na czwartek zapowiedział się posadzkarz na przedmiar i wycenę
(Boję się, że jak elektryk się nie spręży z wejściem tynkarza może być lipa... Ale w głębi duszy liczę na cud:))
No i jutro wkraczają The Doors:)
Też upragnione i wyczekane jak moje HS-y
(Póki co, HS-y są najładniejszym okazem na budowie, jestem z nich dumna i nie żałuję wydanych pieniędzy:))