G11
Mały sukces na początku tygodnia:)
(Być może nie powinnam się nim za bardzo chwalić, bo przyjdzie Urząd Regulacji Energetyki i spuści mi lanie, ale co tam - komu jak komu, lecz Blogowiczom opowiem:))
Się nasłuchało, jak to znajomi z bólem portfela płacili kwartalnie 200-250 zł samego abonamentu tylko za to, że wisi licznik budowlany.
Się naczytało, jak to odbiorcy energii wielokrotnie piszą odwołania do nieugiętego URE, aby po wybudowaniu domu jak najszybciej móc przejść z taryfy gospodarczej na bardziej przyjazną domową.
Się nasłuchało, jak inni chcą czym prędzej uporać się z odbiorem budynku, bo to warunek otrzymania taryfy G11.
Pogodzona z nieszczęsnym losem inwestora, wyposażona w otrzymany w piątek dokument IMZU pobiegłam dziś skoro świt do Tauronu , aby podpisaniem tzw. umowy kompleksowej i zleceniem zamontowania licznika zakończyć miesięczny maraton po biurach dostawcy energii.
Twardo stąpając po ziemi i nie bujając w obłokach, byłam psychicznie przygotowana na bulenie krwiopijcy za złodziejską taryfę budowlaną C11.
Tymczasem, ku mojemu zaskoczeniu i bezgranicznej radości, podpisałam od razu umowę docelową z taryfą dla gospodarstw domowych G11:) Nawet miła pani zapytała, czy taka mnie satysfakcjonuje, bo mam możliwość wyboru jeszcze taryfy nocnej G12.
Okazuje się, że Tauron potrafi zaskoczyć nie tylko wysokimi fakturami:)
Czy Wy też mieliście takie szczęście?
A może po prostu ten kraj wreszcie normalnieje?