Do przeprowadzki dni 9...
Efekty działalności wczorajszego i dzisiejszego dnia teoretycznie drobne, ale praktycznie ogromnie ważne, bo bez tych niby-pierdółek trudno byłoby w domu żyć...
- wrrreszcie mamy kible w chałpie:)
- zawisło duże zwierciadło
- w tej samej łazience docelowe oprawy łazienkowe
- zawieszone szafki podumywalkowe w drugiej
- łódź motorowa (przez Niektórych zwana batyskafem) wypłynęła z sypialni do łazienki (na szczęście udało się bez demontażu ościeżnic:))
- przetransportowani pierwsi domownicy: Pilch, Trznadel, Osiecka, Hłasko, Kosiński... (mam nadzieję, że nie straszno im nocować na zimnym i ciemnym strychu... za jakiś czas, jak się wygrzebię z lawiny prac, zrobię na stryszku booking corner.
- pierwsze ciuchy zajęły dostojnie swoje miejsce przeznaczenia
- podłączona bateria zlewowa:
- podłączone płyta i okap
- i raz:
- dwa
- trzy
Do tego:
- poszpachlowana, poszlifowana i pomalowana na gotowo duża łazienka
- umyta większość okien
- rozpoczęte wiosenne prace w ogrodzie
- podpisana umowa na dostawę pojemników śmieciowych
- podpisana umowa na dostawę internetu
- podpisana umowa w zakresie monitoringu
Na dobrą sprawę, można by już mieszkać...
Jest gdzie ugotować, wyprać, wykąpać się (co prawda na razie w zimnej wodzie;)), siku zrobić, wyspać się...
Zmęczona jestem, coraz bardziej szorstkie dłonie,
ale walczymy dalej, doprowadzając domek do stanu idealnego:)